Samochody akumulatorowe dla dzieci

Mój mały Adrianek w przyszłym miesiącu skończy 5 lat. Jako, że jest on moim pierwszym synem (i pierwszym dzieckiem zarazem), mogę śmiało powiedzieć, że jest on moim oczkiem w głowie. Z dużą uwagą obserwuję jego różnego rodzaju zachowania, nawyki – mówiąc ogólnie rozwój.

Staram się, by już od najmłodszych lat czerpał pozytywne wzorce, stąd w jego obecności staram się kontrolować także moje zachowanie. Chwila nieuwagi bowiem, może nas (a raczej nasze dzieci) kosztować całkiem sporo. Mam na myśli zaczerpnięcie przez nich norm myślenia, od których dzieci znajdujące się w wieku przedszkolnym, czy też wczesnoszkolnym powinny trzymać się z dala. Dziś – mając za sobą 5 lat ojcostwa, wiem jak odpowiedzialna jest ta funkcja i jak ważne zadania mam do wykonania każdego dnia, podczas obcowania z synem,

Samochody akumulatorowe dla dzieci - "brzmi nieźle" - pomyślałemTo, że zwracam szczególną uwagę na jego wychowanie, nie oznacza, że nie wiem kiedy mój syn zasługuje na nagrodę. Wręcz przeciwnie, uważam, że system nagradzania jest bardzo istotnym elementem rozwoju dziecka na poziomie mentalnym. Dzieci nagradzane bez powodu, zbyt często, mogą mieć problem z rozróżnianiem tego, za co należy im się nagroda, a za co ewentualna kara. Jako jednak, że mój syn nie daje mi zbyt wielu powodów do bycia niezadowolonym z jego zachowania – nagradzam go bardzo często. Uwielbiam uśmiech na jego twarzy, spowodowany tym, że zdaje sobie sprawę z tego, że po raz kolejny został doceniony.

Za niecałe 30 dni, przyjdzie czas jego urodzin. W praktyce, oznacza to, że muszę wymyślić coś wyjątkowego. Po głowie chodzi mi kilka pomysłów, lecz chyba już wiem na co postawię ostatecznie. Ostatnio, spacerując ulicami mojego miasta, ujrzałem napis zachęcający do odwiedzin sklepu z zabawkami dla małych urwisów.

Samochody akumulatorowe dla dzieci – „brzmi nieźle” – pomyślałem

W środku czekał na mnie (a raczej na mojego syna) naprawdę olbrzymi asortyment tego rodzaju urządzeń. Ceny wcale nie były tak wysokie jak mogłoby się wydawać.

Jedynym kłopotem okazała się być opinia mojej żony, która nie chce by nasz syn otrzymywał prezenty, które sprawią, że przez nie zapomni on o wszystkim innym. Jednak ja wiem, ile radości sprawiłoby Adriankowi takie auto i będę starał się nakłonić moją partnerkę do tego, by jednak zgodziła się na to rozwiązanie. Znam swojego syna i wiem, że będzie potrafił zachować umiar, a jednocześnie nie chcę by poczuł się rozczarowany w dniu swojego święta. Na szczęście do urodzin jeszcze prawie miesiąc, więc będę miał dużo czasu by zmienić jej decyzję. Kto wie, może dzięki temu zakupowi zaszczepimy w nim motoryzacyjnego bakcyla?

[Głosów:1    Średnia:4/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here